Zarząd Unii Literackiej od dłuższego czasu obserwował sytuację wokół warszawskiego Domu Literatury na Krakowskim Przedmieściu. Po ostatnim alarmującym artykule w „Gazecie Wyborczej” postanowiliśmy się aktywnie włączyć w budowanie koalicji nowych i starych stowarzyszeń twórczych, aby to miejsce ocalało. Spędziliśmy długie godziny na łączach z rozmaitymi osobami z miasta i ze stowarzyszeń. Mieliśmy jednak i mamy nadal głębokie przekonanie, że instytucja ta nie powinna trwać w obecnym kształcie. Czemu?
Dom Literatury to miejsce o trudnym do przecenienia znaczeniu dla polskiej kultury. – czytamy w artykule. Dowiadujemy się również, że jubileusze obchodzili tam Maria Dąbrowska i Władysław Broniewski – to bardzo pięknie, jednak oboje nie żyją od lat mniej więcej sześćdziesięciu. Wbrew alarmującym głosom w mediach społecznościowych nie jest to i nie było od lat ważne miejsce na mapie kulturalnej Warszawie, a z pewnością nie miejsce tętniące życiem i kulturą.
Wystarczy wejść na stronę Domu Literatury i zobaczyć dział „Aktualności” w roku 2022: przez dziesięć miesięcy to jedenaście wydarzeń dla dorosłych i osiem dla dzieci, czyli średnio niespełna dwa wydarzenia miesięcznie. Krakowski Pałac Sztuki czy Staromiejski Dom Kultury tyle mniej więcej robią w miesiąc, co Dom Literatury przez rok (i są to, dodajmy, imprezy nieco innej rangi). Nie dajcie się zmylić nagłówkom „konferencje” czy „rezerwacje” nie ma tam żadnych wydarzeń, żadnego szturmu na wejściówki, po prostu większość strony tej instytucji poświęcona jest wynajmowaniu „pokoi gościnnych” oraz sal konferencyjnych. Wielu warszawskich pisarzy i pisarek w ciągu roku częściej bywa we Wrocławskim Domu Literatury czy niedawno otwartym krakowskim Pałacu Potockich, niż przez ostatnie ćwierćwiecze w tej stołecznej instytucji.
Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, PEN Club, Związek Literatów Polskich to stowarzyszenia mające z pewnością długą (i różnoraką) historię, jednak trzymanie około 1800 m2 w dwóch kamienicach w centrum Warszawy na biura, pokoje hotelowe i z rzadka używaną salę konferencyjną wydaje nam się marnowaniem ogromnego potencjału. Owszem, wynika to poniekąd z samego ustroju Domu Literatury (przestrzenie mające zarabiać na utrzymanie darmowych biur stowarzyszeń) – ale dlatego ustrój ten należy zmienić.
Jako że czas gonił, po burzy mózgów – jak również po rozmowach z przedstawicielami innych stowarzyszeń – ułożyliśmy taki plan dla Domu Literatury w jego przyszłym kształcie:
1. Powołanie nowej miejskiej instytucji kultury, Domu Literatury. Na razie wprowadzenie tam kogoś przygotowującego, tymczasowego kto wykona prace typu: zbadanie stanu technicznego budynku, ocena wykorzystania pomieszczeń (czy zbiory archiwalne muszą być tam? Może powinny trafić do Biblioteki Narodowej?), spisanie statutu instytucji, rozpisanie konkursu na dyrektora/kę.
2. Usunięcie restauracji i wprowadzenie tam niezależnej księgarnio-kawiarni z programem kulturalnym, czynsz po stawkach preferencyjnych (konkurs na 5 lat, na przykład?); część księgarnio-kawiarni musiałaby być przekształcalna w salę na mniejsze spotkania.
3. Przekształcenie pokojów hotelowych w bazę istniejącego już warszawskiego programu rezydencji literackich (obecnie tworzonego przez UL i STL wspólnie z SDK jako organizatorem z ramienia miasta); docelowo organizatorem powinien być Dom Literatury. Rezydencje po połowie dla pisarzy/ek i tłumaczy/ek oraz po połowie dla twórców/czyń z Polski i zagranicy. W jury powinni zasiadać przedstawiciele wszystkich stowarzyszeń mieszczących się w Domu Literatury (i przedstawiciele miasta, rzecz jasna).
4. Przyznanie w budynku biur dla Unii Literackiej i Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury jako ważnych obecnie stowarzyszeń literackich, z poszanowaniem istniejących tam obecnie PEN, SPP i ZLP (acz z oceną, ile każde ze stowarzyszeń faktycznie potrzebuje miejsca). Nawiasem mówiąc, jeszcze przed artykułem w „Wyborczej” nowe stowarzyszenia otrzymały takie zaproszenie od obecnie mieszczących się w Domu, co widzimy jako otwarcie nowego rozdziału w naszych stosunkach.
5. Powołanie Domu Literatury jako żywej instytucji literackiej, z dużym programem kuratorskim; równolegle komercyjne wynajmowanie dużej sali wydawnictwom na promocje książek (ale jednak nie każdemu i nie na cokolwiek); chętnie współpraca z festiwalami literackimi, np. Big Book.
6. I sprawa bonusowa: powiązanie z Domem Literatury i zreformowanie Nagrody Literackiej Miasta Warszawa. Obecnie, mimo dużych nakładów finansowych, jest mało widoczna na tle pozostałych miejskich nagród literackich – gdyńskiej Gdyni, radomskiego Gombrowicza czy wrocławskiego Angelusa/Silesiusa. Uważamy, że powinien to być polski Booker, doroczna nagroda za najlepszą powieść – obecnie nagroda to łącznie ok. 300 tys. złotych rocznie, więc bez dokładania można zrobić największą na rynku nagrodę literacką wysokości 200 tys., plus za nominacje (jak obecnie) po 5 tys. (z pozostawieniem nagrody dla książki warsawianistycznej). Oczywisty patron – Prus i „Lalka”, ultrawarszawska powieść, dziejąca się częściowo wręcz na tej ulicy. Najlepiej, gdyby nagroda była powiązana z festiwalem literackim, który odbywałby się w Domu.
19 X odbyło się zwołane przez Urząd Dzielnicy Śródmieście interwencyjne spotkanie władz dzielnicy ze stowarzyszeniami: SPP, ZLP, Pen Club oraz UL i STL. Wyniki są obiecujące – wydaje się, że większość naszych postulatów trafiła na podatny grunt po obu stronach. Nie odtrąbiamy jeszcze sukcesu, bo chcemy mieć dokładniejsze sprawozdanie i faktycznie powołany już zespół do spraw przekształcenia Domu Literatury. Będziemy informowali o rozwoju sytuacji.